czwartek, 11 lipca 2013

Chapter 9

Jego twarz mówiła sama za siebie. Patrzył na mnie z zaskoczeniem i współczuciem oraz złością. Pewnie nie mógł przyjąć to sobie do wiadomości, że ktoś mnie w taki sposób skrzywdził. Bynajmniej mi się tak wydawało, że tak myślał. Louis otarł mi z policzka łzy. Trzymał swoimi dłońmi moją twarz opierając swoje czoło o moje.
- Tak mi przykro, gdybym tylko... - Przerwałam mu.
- Nie Louis, jest w porządku. Było, minęło. Teraz jest mi dobrze tak jak jest.
- Opowiesz mi jak to się stało?
- Nie lubię wracać wspomnieniami do tamtego wydarzenia, ale dobrze.. powiem.

Wydarzyło się to w Coldwater, gdy miałam 15 lat. Kierowałam się w stronę domu Joel. Można powiedzieć, że była moją przyjaciółką, bo trzymałyśmy się razem, ale była fałszywa wobec mnie. Szłam do niej, bo zaprosiła mnie na noc, a nikogo nie było u niej w domu. Chciałam się wyluzować po kolejnej sprzeczce z mamą. Joel miała brata. Nicco. Był starszy ode mnie o dwa lata. Można powiedzieć, że był przystojny, ale jakoś mnie nie przyciągał, bo rozumem to on się zbytnio nie popisywał. Zapukałam w drzwi. Długo nie musiałam czekać kiedy otworzy mi je.
- No nareszcie jesteś, popcorn już wystygł.
- Wybacz, że musiałaś czekać. Problemy rodzinne mnie zatrzymały. - Mruknęłam.
- Właź, bo niedługo Nicco ma wrócić i nie zdążymy filmu obejrzeć. - Odpowiedziała arogancko. Ja jej zachowanuie zawsze starałam się ignorować, ale przeważnie doprowadzała  mnie do szału. nie wiedziałam do jakiego stanu emocjonalnego może mnie doprowadzić tym razem tego wieczoru. Usiadłam na kanapie i czekałam, kiedy Joel wróci z miską popcornu w swoich dłoniach i jakimś dobrym filmem. Co do wybierania filmów na dane okazje była mistrzem. Po chwili usiadła obok mnie i uśmiechnęła się zawadiacko.
- Ja to mam ochotę na jakiś film erotyczny. - Ten uśmiech dalej nie schodził z jej twarzy. Zazdrościłam jej urody. Blondynka o brązowych oczach, szczupła i wysoka. Ja przy niej wyglądałam jak nie umyta koza w górach.
- Dla mnie wszystko jedno co wybierzesz, cokolwiek chcę obejrzeć. - Odpowiedziałam bez emocji, a ta tylko pisnęła przy czym klasnęła w ręce. Wstała i włożyła płytę z filmem do DVD. Nie wiem co ją fascynowało w tym, że jakiś ziomek rucha w kółko lasie, potem się kłócą i znowu na zgodę sex. Żałośny, bynajmniej udawałam, że oglądam. Z oglądania wyrwał mnie trzask drzwi.
- Jestem! - Krzyknął i poszedł na górę po schodach. Pewnie do swojego pokoju. Chwiał się lekko, ale nie był aż tak pijany. To sobie chłoptaś zabalował. - Joel! Kryj mnie przed rodzicami, jesteś mi winna to! - Usłyszałyśmy jego głos z góry, ale Jo się nie odezwała. Nagle jej zaciekawienie co do filmu minęło, gdyż zadzwonił jej telefon. Dość szybko go odebrała.
- Halo?... Co?... Dlaczego?... Teraz?... Nie... Dobra już idę. - Rozłączyła.
- Coś się stało? - Zapytałam.
- Tak, muszę zajść na chwilę do mamy do pracy, poczekasz na mnie 30 min? Idź do mojego pokoju i rób co chcesz, w szafce schowany jest laptop. Jeśli zobaczysz, że Nicco śpi na schodach, to zignoruj to, zawsze tam śpi kiedy się napije, widocznie mu tak wygodniej. - Odparła i podeszła do drzwi. - Czekaj na mnie. - Uśmiechnęła się do mnie i już jej nie było. Po chwili stanęłam na równe nogi i poszłam w stronę schodów kierując się do pokoju Joel. Jej pokój był ogromny. Na środku znajdowało się wielkie łóżko. Ściany były pomalowane na kolor złocistej pustyni. W pokoju także znajdowała się wielka garderoba z ciuchami. Zazdrościłam jej normalnej rodziny. Usiadłam na łóżko i mój wzrok utkwił w podłodze, siedziałam tak po ciemku, nie myśląc o niczym. Po prostu się zagapiłam. Nagle otworzyły się drzwi od pokoju dziewczyny, a o framugę opierał się nietrzeźwy Nicco. Spojrzałam na niego niepewnie.
- Coś nie tak? - Zapytałam patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Oczywiście kochanie, że jest wszystko w porządku. Przyszedłem dotrzymać ci towarzystwa. - Odparł bełkocząc i zbliżył się do mnie. Popatrzyłam na niego z dołu, a on wziął moje nadgarstki i z całej siły przywarł moje ciało do ściany.
- Nicco, jesteś pijany, idź spać... - Powiedziałam, lekko przerażona.
- Nie sam. Nie teraz. - Wsadził rękę pod moją koszulkę i złączył nasze usta w pocałunku, po czym przygryzł moją wargę. Udało mi się wyrwać rękę z jego uścisku. Walnęłam go w twarz i kopnęłam w krocze. On się lekko odsunął, ale nie zwracając uwagi na ból, znowu się do mnie przybliżył. Był zły.
- Ty głupia dziwko! - walnął mnie w twarz, kiedy próbowałam się wydostać z jego objęć. Myślałam, że nie wyjdę z tego w całości.
- Odpieprz się! - plunęłam mu w twarz, a ten pchnął mnie na łóżko i unieruchomił mi ręce. Jego usta całowały moją szyję, lekko ssąc moją skórkę. Miałam łzy w oczach. - Pomocy! Czy ktoś mnie tu słyszy!?
- Zamknij mordę! ja tylko chcę się z tobą zabawić maleńka - zakrył dłonią moje usta, a jego ręka powędrowała pod moją koszulkę. W jego oczach widziałam pożądanie, ale dlaczego akurat ja? Zwinnie zdjął ze mnie moją koszulkę i rzucił ją w kąt pokoju. Zaczęłam się wiercić, ale nie za długo, gdyż przywierał swoim ciałem do mojego, to było oczywiste, że ma więcej siły niż ja. Nie chciałam się tak łatwo poddać, ale widocznie musiałam. Czyli koniec mojego dziewictwa.. Nie chciałam go stracić w taki sposób, raczej nikt by nie chciał. Zamyśliłam się i nawet nie zauważyłam, że nie mam na sobie moich shortów. Czyli zaraz to się stanie. Boże niech stanie się cud i ktoś go powstrzyma! Raczej nici z moich błagań.. zdjął ze mnie moje majtki i szybkim ruchem odpinał swój pasek od spodni. Wykorzystałam chwile jego nieuwagi i zaczęłam się wykręcać, udało mi się prawie, ale złapał mnie kiedy wstałam z łóżka. Gwałtownie na nie powróciłam, a on wszedł we mnie i przedarł przez moją niewinność, okropnie bolało. Ponoć to miało sprawiać przyjemność, ale nie sprawiało. Gwałtownie się we mnie poruszał. Z moich oczu wylatywał wodospad łez, trudno było złapać mi oddech. Słyszałam z jego ust głośne jęki.
- Krzycz dla mnie maleńka! - nie zrobiłam tego, a on pchnął jeszcze mocniej. Zaczęłam krzyczeć.
- Ty gnoju! To boli!! - nie odpowiedział na to, tylko zwolnił swoje ruchy i opadł z barku siły. Po chwili wyszedł ze mnie, nawet nie spojrzał na mnie. Leniwymi ruchami zabrał swoje rzeczy i wyszedł z pokoju. Zostawił mnie prawie nagą na łóżku z siniakami na rękach, biodrach i bólem. W tym momencie czułam się jak gówno, inaczej tego nie opiszę. Miałam ochotę się zabić
. Zabrałam swoje rzeczy i szybko włożyłam je na siebie po czym wybiegłam z pokoju. Nicco nigdzie nie było. To dobrze. Z płaczem wybiegłam z tego domu i już nigdy się tam nie pokazałam.

Louis patrzył się na mnie. Na jego twarzy widziałam zmieszanie. Próbował to wszystko ułożyć w całości, żeby miało to jakiś sens, ale ja i on znaliśmy odpowiedź, to wszystko wcale nie miało sensu. Przez tego pieprzonego idiotę straciłam odwagę i swoją wartość, a najważniejsze, że to nie z nim chciałam stracić dziewictwo. Czułam się jak rzecz, która jeszcze przed tym była nowa, tylko potem ktoś ją zużył i zostawił samą na pastwę losu. Jeden wielki śmieć.Czekałam aż Louis wreszcie coś odpowie, szczerze męczyła mnie ta cisza. Chciałam wreszcie usłyszeć co on powie.
- Zabiję skurwysyna. - W jego oczach był mrok, który zobaczyłam pierwszego dnia, kiedy go poznałam.
- Louis, nie zrobisz tego. On mieszka na drugim końcu świata, poza tym nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty. Było, minęło. Nie wracajmy do tego.
- Ale tak nie można! Przecież on ciebie zgwałcił! Nie pokazał ci co to jest przyjemność, tylko sprawił ci ból. - Był dalej wkurzony, ale widziałam żal w jego oczach.
- Lou, ja już się pozbierałam. Jest teraz wszystko dobrze, bo jesteśmy razem. - Powiedziałam to żeby trochę go uspokoić. Nie chciałam już z nim o tym rozmawiać. To bolało, kiedy przypominałam sobie tamtą noc. Co on wtedy zrobił. Przez tego idiotę boję się iść z jakimkolwiek facetem do łóżka, bo cały czas czuję, że jest we mnie lęk przed, że ktoś mnie skrzywdzi. Jakbym nie została zgwałcona od razu pieprzyłam bym się z Louis'em na tej trawie. Ale bałam się. Zarumieniłam się, bo wyobraziłam mnie i jego uprawiającym sex na tej trawie. Nagle zrobiło mi się tu strasznie gorąco. Chłopak zaczął się śmiać.
- Cloe, ja tylko siedzę, nie gadaj, że aż taki wpływ mam na ciebie. - Dalej się śmiał.
- Jakiś ty zabawny. - Powiedziałam to z sarkazmem.
- Cloe... jeżeli miałoby dojść do czego większego między nami naprawdę, nie skrzywdzę ciebie. Nawet nie wiesz jak ciebie pragnę. Jakbym mógł od razu bym się na ciebie rzucił, zdarł z ciebie te ubranie i ciebie pieprzył. - Po tych słowach, ty można było mnie porównać do jakiegoś czerwonego ogniska. Nie wiedziałam, że Louis myśli o mnie pod kątem erotycznym. - Proszę, daj mi sprawić tobie przyjemność. - Spojrzał na mnie i wyczekując na moją nic nie powiedziałam.
- Cloe?
- Nie.. Louis, za wcześnie, nie chcę...
Nie odezwał się nawet jednym słowem, tylko przyglądał mi się bacznie. Chciałam żeby przestał. Jego wzrok był taki przenikający, pełny pożądania. Tylko niestety nie chciałam. Tak po prostu.

2 komentarze :