poniedziałek, 8 lipca 2013

Chapter 6

Biegłam i biegłam. Nie zatrzymywałam się, ale po jakimś czasie zwolniłam. Nie słyszałam już za sobą Louis'a. Co ja komuś zrobiłam, że musiałam go znosić? Przecież Zayn niczemu nie zawinił tylko mi pomógł, gdyby nie on to by znowu jakiś cep się do mnie dobrał. Szłam spacerem, ze łzami w oczach, rozmyślałam nad swoim życiem. Jak to jest być szczęśliwym w życiu? Nie mieć taty, w którym miało się jedyne wsparcie. Tylko matkę dziwkę, która biła mnie czasami za nic. Bo po prostu chciała i już. Zaszłam do parku i położyłam się na ławkę. Przestałam już płakać. Światła latarni oświecały park, w którym się znajdowałam, było pięknie. Wsłuchiwałam się w dźwięk wydawany przez sowy. Niczego się w tym momencie nie bałam. Wiatr lekko targał moje włosy. Było przyjemnie, lecz nie za długo.
- Cloe... wybacz mi, naprawdę nie chciałem, żałuję tego co zrobiłem.. proszę wybacz. - Powiedział załamanym głosem i klęknął przy mnie, że nasze twarze były na równym poziomie.
- Louis, daj mi spokój. Tak będzie dla wszystkich najlepiej. Zapomnij o mnie.
- Nie poddam się tak łatwo. Uważasz, że jestem najgorszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałaś, a nawet mnie nie znasz z tych lepszych stron, tylko wierzysz w plotki innych, którzy nawet ze mną nie rozmawiali i chuja o mnie wiedzą. - Odpowiedział lekko poddenerwowany.
- Louis, wystarczająco udowodniłeś mi jaki jesteś naprawdę. Dlaczego aż tak ci zależy? - Spojrzałam mu głęboko w oczy, po czym wstałam z ławki. On także się wyprostował i staliśmy twarzą w twarz nie spuszczając z siebie wzroku. Jakoś miałam lekki przypływ odwagi.
- Bo mi zależy. Cały czas osądzasz mnie za coś zamiast ze mną o tym porozmawiać. Tak bardzo staram się o to żebyś choć trochę mnie polubiła.
- Louis... ja.. - Przerwał mi.
- Nie Cloe, nie chcę od ciebie słyszeć, że mam przestać. Dziewczyno, czy to do ciebie nie dotarło, że ty mi się podobasz? - Popatrzył na mnie z dezaprobatą, a ja to zignorowałam.
- Louis, wybacz, ale ja nie odczuwam tego co ty. - Spuściłam wzrok w ziemię, jakoś moje bose stopy wydawały nagle interesujące. Chłopak delikatnie podniósł mój podbródek żebym patrzyła prosto w jego piękne turkusowe oczy.
- Jesteś taka nieufna, widzę to... Czego się boisz? - Odparł, a ja nie wiedziałam co mam tu w tym momencie powiedzieć.
- Niczego, jakoś najmniej powinno ciebie to interesować.
- A widzisz, domagam się odpowiedzi.
- Nie.. Może kiedy indziej. - Złapałam się za ramiona i potarłam je. Chłodno się zrobiło. Louis to zauważył i założył mi na ramiona swoją bluzę.
- A to żebyś nie marzła. - Uśmiechnął się, a ja sztucznie to odwzajemniłam. - Cloe... Zacznijmy od początku. Naprawdę, daj mi spróbować jeszcze raz.
- Louis...
- Proszę... - Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- No... dobrze. Masz jedyną szansę, więc jej nie spierdol. - Uśmiechnęłam się lekko i znowu spuściłam wzrok. Nagle Louis, wziął mnie na ręce i zaczęliśmy kręcić się w kółko. Naprawdę go to aż tak zadowoliło?
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Odprowadzisz mnie do domu? - Zapytałam.
- Jeszcze pytasz, pewnie, że tak. - Wyszczerzył do mnie te swoje ząbki. Kocham jego uśmiech.
Szliśmy spacerem. Nie za wolno i nie za szybko. Było przyjemnie. Pierwszy raz jego towarzystwo mi nie przeszkadzało. Rozmawialiśmy o wszystkim i śmialiśmy się z czegoś i z niczego. Louis miał niesamowite poczucie humoru, że też wcześniej tego nie zauważyłam. Lubi też być czasem niegrzeczny, ale pasuje to do niego. Po paru minutach byliśmy już pod moim domem. Oczywiście on miałam wejść do środka razem ze mną i czekać, aż zasnę. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło. Moje serce od razu zamarło. Louis także miał wymalowany szok na twarzy. Wszystkie meble powywalane, talerze stłuczone, wszędzie szkło.
- Co tu się stało?! - Załamał mi się głos.
- Ja pierdole... - Odpowiedział zszokowany.
Weszłam do domu i pobiegłam do swojej sypialni, gdy weszłam do niej wszystko było powywalane. Moje wszystkie ubrania walały się po całym pokoju. Łóżko zostało przesunięte. Moje ramki ze zdjęciami pobite. Mój pokój wyglądał tak jakby niedawno przeszło przez nie tornado. Louis stał tuż za mną z wymalowanym niepokojem na twarzy. Podeszłam do szafek i sprawdziłam czy włamywacz czegoś przypadkiem nie zabrał. Jednak wszystko było na swoim miejscu, tzn. nie dosłownie.
- I dalej twierdzisz, że to ja wysłałem ci tę kartkę? - Powiedział Louis, wchodząc do pokoju i zdejmując mój czarny stanik z koronką z klamki drzwi od łazienki. - Jaki to rozmiar? - Uśmiechnął się do mnie, a ja podeszłam do niego i zabrałam mu to co trzymał w ręku.
- To moje! - wrzasnęłam.
- Domyśliłem się.
- Louis, to nie jest czas na żarty. Nie mam pojęcia co ja powiem cioci, nie zdążymy tego wszystkiego posprzątać...
- Bez obawy pomogę ci.
- Louis nawet nie wiesz jaki ci dziękuję. - Podeszłam do niego i przytuliłam go. On przez chwilę nie odwzajemnił mojego uścisku, widocznie analizował moje poczynania po czym ze zdziwieniem przytulił mnie mocno.
Sprzątanie trochę nam zajęło. Było dużo śmiechu. Louis jednak nie był taki zły. Pragnęłam wiedzieć o nim wszystko. Wiedzieć wszystko o jego przeszłości. Zanim skończyliśmy sprzątać była godzina 2.05. Byłam zmęczona. Włożyłam na siebie piżamę i od razu wylądowałam w łóżku. Louis położył się obok mnie. Leżałam do niego twarzą. Uśmiechnął się do mnie, a ja spuściłam z niego wzrok i się zarumieniłam na co on się tylko lekko zaśmiał.
- Dziękuję ci jeszcze raz, że mi pomogłeś z tym wszystkim.
- Musisz zawiadomić policję, tak nie może być...
- Louis, myślę, że policja w tej chwili będzie nam zbędna.
- Pogadamy o tym jutro, a teraz śpij. - Szepnął i zabrał mi z czoła zagubiony kosmyk włosa i założył go za ucho.
Tak jak kazał tak zrobiłam. Byłam zmęczona. Jakoś chciałam zobaczyć go jutro obok siebie kiedy się obudzę. Tylko dlaczego?


Dziękuję wam za tyle wejść na bloga! Na prawdę cieszę się, tylko nie mam pewności ilu z was to czyta, bo komentarzy dalej mam mało. Dlatego proszę komentujcie.
Ps. Przepraszam, że rozdział taki krótki., ale nie zawsze mam pomysły. xx

5 komentarzy :

  1. kiedy następyn rozdział? ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. omgggggg! TO JEST SUPER! BRAWO!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniałe jak zawsze:) zaczyna się rozkręcać:D

    OdpowiedzUsuń
  4. To nic, że krótki ;)
    liczy się jakość :)

    OdpowiedzUsuń