czwartek, 18 lipca 2013

Chapter 10

Po mile spędzonym popołudniu Lou postanowił mnie odwieźć do domu. Droga nam zleciała szybko, nawet tego nie zauważyliśmy, bo rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Czułam, że znam Louis'a od dawna, a nie tylko od prawie dwóch tygodni. Nagle pojazd Louis'a się zatrzymał, ponieważ byliśmy już pod moim domem. Odwróciłam się w stronę chłopaka i pocałowałam go na do widzenia w policzek.
- Cześć, miło było spędzić z tobą dzień - odparłam, lekko się rumieniąc. Otworzyłam drzwi żeby wyjść z jego samochodu, ale gdy już miałam wyskakiwać, chwycił mnie za nadgarstek i szybko do siebie przysunął. Leżałam na jego kolanach, a on tylko na mnie patrzył i się uśmiechał. Zastanawiałam się jaką wtedy miałam minę. Louis złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Zrobiło mi się gorąco. Kiedy oderwał usta było mi smutno, pragnęłam więcej.
- Mi też było miło spędzić z tobą dzień, maleńka - mrugnął do mnie. Wstałam i wyszłam z samochodu. Kiedy zamykałam drzwi, starałam się słodko do niego uśmiechnąć. Odwróciłam się i zrobiłam kilka kroków, a samochód Louis'a już odjechał. Weszłam do domu i zastałam tam moją ciocię, która siedziała w salonie na kanapie i czytała jakieś czasopismo. Podeszłam bliżej. I niepewnie się odezwałam.
- Cześć ciociu...
- O hej skarbie. Jak tam w szkole? - Odpowiedziała uśmiechając się do mnie serdecznie. To ona nic nie wie, że nie było mnie na połowie lekcji? No nic. Dobrze, że nie wie.
- A no tak jak zwykle dobrze, mamy robić niedługo projekt na fizykę. Takie zaliczenie, więc muszę się pouczyć ostro - zaśmiałam się.
- Jeśli będziesz potrzebowała to daj znać, dobra byłam z fizyki - uśmiechnęła się.
- Oczywiście ciociu, ale poradzę sobie sama.
- Ohh jak chcesz. - odpowiedziała łagodnie i wróciła do czytania czasopisma, a ja zmierzałam w stronę schodów na górę. - Cloe, wieczór spędzisz sama, mam nocną zmianę - dodała. Nie było to dla mnie żadne zaskoczenie, gdyż moja ciocia pracuje jako pielęgniarka w szpitalu.
- Nie ma sprawy ciociu. Ja dziś nie zamierzam nigdzie wychodzić - krzyknęłam kiedy wchodziłam po schodach.
- Mam nadzieję, że tego chłoptasia nie zaprosisz - od razu się zarumieniłam, ale nie odpowiedziałam jej na to tylko poszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi po czym położyłam się na łóżku. Przed sobą miałam wspomnienia z dzisiejszego dnia. Czy ja naprawdę z nim jestem? Wszystko dzieje się tak szybko, wszystko się zmienia a ja nawet nie zauważam tego. Chyba jestem szczęśliwa, tylko na jak długo. Bo albo ja, albo on może coś spieprzyć. Postanowiłam się dalej tym nie zamartwiać i wziąć się za naukę. Godziny mijały dość wolno, a ja już miałam dość. Była godzina 22.38 i byłam już zmęczona na dziś nauką, myślę, że przynajmniej na 3 coś umiem. Siedziałam na łóżku, a wokół mnie książki i notatki. Nie chciało mi się teraz tego ogarniać, więc pomyślałam, że zrobię to jutro. Zepchnęłam wszystkie papiery i książki pod okno i poszłam wziąć prysznic. Gdy weszłam do łazienki usłyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju, ale pomyślałam, że tylko zdaje mi się. Weszłam do prysznica i dość sprawnie się umyłam. Jakoś byłam zmęczona żeby wziąć długą relaksującą kąpiel. Owinęłam się ręcznikiem i zrobiłam " turban " z ręcznika na głowie. Gdy weszłam do pokoju, jednak nikogo nie było. Wiedziałam, że tylko mi się zdaje. Ale z drugiej strony nie zaszkodziłoby sprawdzić. Zeszłam na dół i rozglądałam się bacznie. W salonie nikogo nie było, ale na wszelki wypadek wzięłam lampkę, która stała na półce i poszłam sprawdzić kuchnię, i pokój cioci. Też nic. Więc mi się raczej zdawało. Wróciłam do pokoju i ubrałam się w moją piżamę. Podeszłam do drzwi, przy których znajdowała się półka, na której była lampka. Zgasiłam ją, minęło trochę czasu kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Podeszłam do łóżka i niezupełnie je widziałam. Położyłam się i ku moim oczom ukazał się jakiś chłopak leżący obok mnie.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam wystraszona
- Cześć Cloe, już się za tobą stęskniłem - odpowiedział uradowany Louis
- Mogłeś uprzedzić, że się dziś do mnie wybierasz, jeśli jeszcze nie zauważyłeś, to jest przed północą i ja idę już spać kochanie - odparłam z dezaprobatą
- Ohh Cloe, kochanie, nie idziesz jeszcze spać - uśmiechnął się zawadiacko.
- Louis, jutro mam szkołę, wybacz, ale mam ochotę się wyspać albo teraz stąd pójdziesz, albo mnie przytulisz i dopilnujesz aż zasnę, wybieraj.
- Zostanę tu z tobą, ale nie zasypiaj jeszcze. Chcę porozmawiać.
- O czym Louis? - ziewnęłam i się wtuliłam w niego przykrywając go kołdrą.
- O czymkolwiek, wiesz, nic nie wiem o twojej rodzinie, a ja ci o swojej powiedziałem - stwierdził.
- Skąd tak nagle takie pytanie?
- A tak jakoś...
- Nie miałam tak źle jak ty, ale kolorowo też nie. Kiedy miałam 10 lat mój tata umarł na raka. Potem byłam zdana sama na siebie, ponieważ moja matka się zbawiała i mnie miała głęboko w dupie, że tak powiem. Zawsze wieczorami zostawałam sama i chowałam się do pokoju z nadzieją, że tym razem nie przyprowadzi jakiegoś nieznanego mi faceta do domu i nie będą się ruchać. Ale tak było zawsze, aż do teraz. Moja matka to uwielbia. Jedyne wsparcie miałam u mojej cioci, tylko ona wie, że zostałam zgwałcona, no i oczywiście ty... Wiesz Lou, to że moja ciocia ma takie zdanie o tobie to nie oznacza, że jest zła. Martwi się o mnie i dobrze ciebie nie zna, więc musisz sprawić, żeby zmieniła zdanie o tobie, przynajmniej postaraj się dla mnie - długo nie odpowiadał, aż w końcu doczekałam się jego wypowiedzi.
- Nie wiem co mam powiedzieć... Staram się, żeby twoja ciocia mnie polubiła, ale nie zmienię swojego wyglądu, nie będę udawał kogoś kim nie jestem.
- Ale ja wcale nie proszę, żebyś zmieniał wygląd, tylko żebyś pokazał się z jak najlepszej strony.
- Dalej tego nie rozumiem. Po co mam się starać skoro ona i tak tego nie doceni.
- Przynajmniej spróbuj.. dla mnie... dla nas - pocałowałam go w policzek On nie odpowiedział, tylko cmoknął mnie w usta co przerodziło się w bardziej namiętny pocałunek. Chwyciłam Louis'a obiema dłońmi za szyję, a ten znalazł się nade mną. Całował mnie po szyi a ja miałam zamknięte oczy... odpływałam pod wpływem jego dotyku, pocałunków. Mówiąc odpływałam, miałam na myśli to to dosłownie. Było tak delikatnie, że zasnęłam. A co zrobił dalej Louis? Tego to już nie wiem.

*** Tydzień później ***

Nareszcie piątek. Dzisiaj wieczorem miał przyjść Louis, jakoś wreszcie go namówiłam, żeby zapoznał się lepiej z moją ciocią i żeby ona zmieniła o nim zdanie. Jakoś mi na tym bardzo zależało, chcę aby relację między mną, a moją opiekunką były dalej takie same, a nie żeby zmieniały się na gorsze. Była 7.00 rano, jakoś nie miałam ochoty na poranny prysznic, więc poszłam do łazienki zrobić delikatny makijaż i spleść warkocza. Dziś było gorąco na podwórku, co jest bardzo rzadkie w Doncaster. Ubrałam na siebie jeansową sukienkę do kolana i czarne balerinki. Zbiegłam na dół i wyszłam. Czekałam na Louis'a, ponieważ odkąd jesteśmy razem przyjeżdża po mnie i zabiera mnie do szkoły. Nawet go o to nie prosiłam, ale nalegał. Stałam przed domem jeszcze jakieś 5 minut, aż wreszcie podjechał jakiś wóz. Z myślą, że to był Louis, bez żadnego wahania weszłam do środka. Odwróciłam się w stronę kierowcy, żeby się przywitać namiętnym buziakiem, ale...
-  Harry, dlaczego nie ma tu Louis'a, tylko jesteś ty?
- Też cię miło widzieć Cloe.



No i jest 10 :) Wybaczcie, że tak długo czekaliście, ale są wakacje i ja nie siedzę przy komputerze całymi dniami. Postanowiłam rozdziały dodawać w taki sposób: jesli pod tym postem będzie co najmniej 5 komentarzy lub 10 to wtedy dodam kolejny rozdział. To tyle. Miłego czytania.

_______________________________________
To jest kolejny blog, który piszę, ale tym razem z przyjaciółką, czytajcie i komentujcie, to jest nasze wspólne dzieło. Myślę, że wam się spodoba : http://youjustmustbelieve.blogspot.com/



5 komentarzy :

  1. super rozdział strasznie wciągneła mnie ta historia.
    Czekam na następny rozdział...:D

    OdpowiedzUsuń
  2. super blog i rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny!czekam na nastepnyy!: )

    OdpowiedzUsuń
  4. wow!chce jeszczeeeeeeeee!

    OdpowiedzUsuń