niedziela, 27 października 2013

Chapter 22

Obudził mnie bardzo silny ból głowy, z trudem otworzyłam oczy, moje powieki były cholernie ciężkie. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu,w którym się znajdowałam. Nie mam pojęcia jak znalazłam się w swoim pokoju. Film urwał mi się gdy weszłam z Harrym do pomieszczenia na mopy. Usiadłam na łóżku rozmyślając co mogło się tam wydarzyć. Byłam kompletnie pijana, w mojej głowie panowała jedna wielka dziura. Po chwili stwierdziłam, że wolę się tym nie zadręczać. Ruszyłam do kuchni by napić się wody. Cieszyłam się, że cioci jeszcze nie ma, bo wyglądałam strasznie. Na stole znalazłam kartkę.
' Hej Maleńka, mam nadzieję że głowa nie boli cię za mocno. Chciałbym ci podziękować za ten cudowny wieczór oraz za wspólnie spędzoną noc. Musiałem wrócić do domu, lepiej żeby twoja ciocia nie zastała mnie z tobą w łóżku. Całuję , Harry.'
- Ja pierdolę. - powiedziałam na głos i z wrażenia usiadłam.
 Co wydarzyło się ostatniej nocy? Nic kompletnie nie pamiętam! Czy ja z Harrym... Jestem idiotką! Jak mogłam to zrobić Louisowi. Nie wiem czy mam mu powiedzieć... Przecież zależy mi na nim. Dlaczego? Harry mnie zmusił? Muszę przyznać, że czułam bóle w dolnych częściach mojego ciała i jednak jestem przekonana co wydarzyło się ostatniej nocy. Mam teraz wielkie wyrzuty sumienia. Jak Louis się dowie, stwierdzi, że daję dupy każdemu kto mnie o to poprosi. Znienawidzi też Harrego... Właśnie... Harry nie bał się konsekwencji? Czy on to sobie wszystko zaplanował? Nie miałam teraz sił żeby teraz o tym myśleć...
Poszłam na górę żeby wziąć prysznic. Ciepły strumień wody pieścił moje ciało. Chciałam się odprężyć tak bardzo jak to było możliwe jednak nurtowało mnie ciągle pytanie ' co będzie dalej? '. Nie mogłam zostawić tego i czekać aż to Harry doniesie Louisowi.  

Wyszłam z łazienki i ruszyłam w kierunku szafy. Ubrałam się i zdenerwowana zadzwoniłam po taxi. Nie musiałam długo czekać, a samochód stał już pod domem. Chwyciłam klucze z blatu i zamknęłam drzwi.
Droga jak na złość trwała strasznie krótko. Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam na podwórko Louisa. Zadzwoniłam do drzwi nerwowo przygryzając paznokcie.
- Cześć kochanie, stęskniłem się za tobą. - powiedział brunet otwierając drzwi.
- Cześć, przepraszam, że tak bez zapowiedzi. - dość dziwne uczucie ogarnęło mnie, gdy pocałował mnie w usta.

- Coś się stało? - zapytał zaniepokojony. - Wejdź. - poinstruował mnie.
- N..nie nic... - odparłam szeptem i ruszyłam w stronę szafy aby odwiesić kurtkę.
- Chcesz coś do picia maleńka? - był przesadnie miły, nigdy nie zwracałam na to większej uwagi. Może on już się dowiedział? Może to dobra mina do złej gry? - Nękały mnie różnego typu myśli.
- Nie mam ochoty. - powiedziałam nie patrząc na niego.
- Co on ci zrobił? - zapytał ciągnąc mnie za rękę w kierunku kanapy.

- Nie... po prostu mam zły dzień. - jak mogłam tak kłamać? Nie poznawałam samej siebie.
- Uhh.. już myślałem, że cię skrzywdził. Tęskniłaś? - zapytał, całując mnie w policzek.
- Bardzo, nie mogłam przestać o tobie myśleć. - powinnam być mistrzynią oszukiwania osób, na których mi cholernie zależy.
- Dobrze się bawiłaś? - to tego pytania bałam się najbardziej... Co miałam mu powiedzieć? " No było zajebiście, Harry nas upił i dałam mu dupy i wcale tego nie żałuję. "?

- Tak, dawno tak świetnie się nie bawiłam. - wymusiłam uśmiech.
- Dawno? To ze mną świetnie się nie bawisz? - zapytał, lekko urażony moją wypowiedzią.
- Nie, nie o to mi chodziło. - dałam mu buziaka w usta, na przeprosiny.

- To ja już ci pokażę, jak to jest zajebiście się bawić, ze swoim najlepszym chłopakiem pod słońcem. - powiedział i zaczął mnie łaskotać.
Nie mogłam przestać się śmiać, ale niestety nie mogłam przestać myśleć o tym co wydarzyło się ostatniej nocy. Po krótkim czasie dał mi chwilę, aby złapać oddech. Wisiał nade mną i się uśmiechał. Odwzajemniłam uśmiech. Zarzuciłam mu ręce na szyi i przytuliłam go mocno. Widocznie nie zrozumiał o co mi chodzi, bo zaczął dobierać mi się do stanika. Jego ręce delikatnie gładziły moją klatkę piersiową. Nie mogłam tak dłużej tkwić w kłamstwie.
- Musimy porozmawiać. - powiedziałam stanowczo i wyrwałam się z jego objęć.

- Wiedziałem, że coś jest nie tak. - powiedział patrząc mi w oczy. 
Wiedziałam, że taki rozwój wydarzeń zepsuł jego plany.
- Wczoraj... wypiłam za dużo alkoholu i doszło do tego, do czego nie powinno dojść. 
Louis wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Cloe..czy ty? Ty z Harrym? - nie mogę w to uwierzyć.
- Ja.. przepraszałam. To wszystko działo się tak szybko.- rozpłakałam się i było mi strasznie wstyd. 
- Zawiodłaś mnie, teraz jestem pełen wątpliwości co do twoich uczuć. Jak mogłaś mi to zrobić?!Jak mam cię kochać kiedy zdradziłaś mnie z moim najlepszym przyjacielem?! Zachowałaś się jak dziwka. Nie chcę cie widzieć! Wynoś się bo nie chce cie skrzywdzić - wykrzyczał mi prosto w  twarz. 
Wybiegłam z jego mieszkania jak najszybciej. Jego obelgi huczały mi w głowie. Louis ma rację, jestem zwykłą szmatą.  Roztrzęsiona zadzwoniłam do Danielle. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Jak tam kochana? Szybko wczoraj zniknęłaś mi z oczu, gdzie się podziałaś?- nabrałam powietrza i cicho zachlipałam. 
- Długa historia, jesteś w domu? Potrzebuję cię. - oznajmiłam.
- Co się stało? Ty płaczesz?- zapytała zmartwiona.
- Nie chcę na razie o tym rozmawiać, jestem pod domem Louisa, przyjedziesz po mnie, proszę. 
- No jasne już jadę, nie ruszaj się stamtąd.- rozłączyła się.



*               *               *




Przyjechała strasznie szybko, zahamowała z piskiem opon. 
- Wsiadaj!- krzyknęła. 
Przytuliłam ją i znów zaczęłam płakać.
- Już dobrze, uspokój się. Pojedziemy do mnie i tam porozmawiamy.- zaproponowała. 
Zgodziłam się, zamyślona odwróciłam głowę po raz ostatni spoglądając na dom Louisa. 
Przez całą drogę dziewczyna nie odzywała się do mnie, co było mi na rękę. Ciszę zagłuszała jedynie piosenka Goodbye my lover James'a Blunta. Jej tekst sprawiał, że chciało mi się płakać jeszcze bardziej. 
Danielle zatrzymała samochód na podjeździe. Wysiadłyśmy i ruszyłyśmy po schodach w stronę drzwi.
- Mamy nie ma w domu, więc zrobimy sobie babski wieczór i opowiesz mi wszystko co się wydarzyło. 
- Ok. - wytarłam moje ostatnie łzy, które miałam na policzkach.
Gdy weszłyśmy do jej domu, Dan skierowała się w stronę kuchni, aby zaparzyć nam herbaty i zrobić coś do jedzenia, a mi kazała iść do łazienki, abym się ogarnęła. Serio wyglądałam jak siedem nieszczęść i nawet się tak czułam. Czuję się bardzo źle, nie wiem dlaczego ja to zrobiłam... Wiem, że czuję coś więcej do Harrego niż tylko przyjaźń. Jakbym nie czuła tego, to bym się z nim nie pieprzyła, ale w tym momencie zastanawiałam się co Louis zrobi dla Harrego... Martwiłam się, bo Lou kiedy jest wkurwiony to robi się niebezpieczny.
 Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Danielle.
- Co ty tam robisz tyle czasu?- zapytała.
- Już idę. - oznajmiłam. Wytarłam buzię w ręcznik i zestresowana zeszłam na dół.
- Od razu lepiej. - pochwaliła. - A teraz siadaj i opowiadaj co się stało.
- A więc..- zaczęłam opowiadać jej wszystko co się wydarzyło ze spuszczoną głową. Nawet przed nią było mi wstyd.
Gdy skończyłam mówić z moich oczu znów wylał się potok łez. Zszokowana dziewczyna nic nie powiedziała, jedynie przytuliła mnie do siebie, głaszcząc po głowie. Jak dobrze jest mieć kogoś takiego. Ona jedyna mnie rozumie.
- Jak zareagował Louis? - zapytała. - Powiedział że nie chce mnie widzieć i że zachowałam się jak dziwka. - wyszeptałam, zanosząc się płaczem. W oczach Danielle również pojawiły się łzy.
- Ja też powinnam ci coś powiedzieć. - oznajmiła. - Bo ja... z Liamem... - zaczęła nerwowo bawić się palcami.


Harry's POV


Obudziło mnie głośne walenie do drzwi. Spojrzałem na zegarek. 15.00. Cholera, przespałem pół dnia, a mimo to doskwierał mi strasznie silny ból głowy. Wyszedłem z łóżka i ruszyłem do drzwi by otworzyć je bardzo natarczywemu gościowi.
Bez wahania podszedłem i przekręciłem zamek. Do środka wpadł wyraźnie wkurzony Louis. Czy on już wie? Jak ona mogła mu powiedzieć?!
- Jak ci się kurwa ruchało?! - wrzeszczał.
- Stary, uspokój się. - poprosiłem.
- Jak kurwa mam być spokojny?!
- Powiesz o co chodzi? - dobrze wiedziałem o co chodzi...
- Nie udawaj, że nie wiesz. Jak mogłeś mi to zrobić?! Mój najlepszy przyjaciel przeleciał moją dziewczynę, człowieku dobrze wiesz jak mi na niej zależało!
- Wiem.. Przepraszam Lou, byłem kompletnie pijany, to moja wina nie jej. - tłumaczyłem się.
- Trochę za późno na twoje przepraszam. - chłopak spojrzał na mnie z pogardą, uderzył mnie w twarz.
Nie broniłem się, bo zasłużyłem na to.
- Nienawidzę cię! - plunął mi pod nogi i wyszedł trzaskając drzwiami.
Co ja narobiłem?! Jestem najgorszym człowiekiem na świecie. Nie mam już swojego najlepszego przyjaciela. Zawiodłem go. Zawsze mogłem na niego liczyć, ale teraz jestem jednym wielkim skurwielem. Robiłem to pod wpływem alkoholu, ale mną rządziły też emocje. Pragnąłem jej cholernie, wiedziałem, że nie mogę, ale musiałem. Nie mogłem przestać. Potrzebowałem jej. Louis zawsze dostawał tego co chciał. Zawsze, ale niestety zakochaliśmy się w tej samej dziewczynie. A ja spierdoliłem naszą długą przyjaźń przez to, że się zakochałem. 
Muszę iść się przewietrzyć. Taki długi spacer. Nie będę teraz dzwonił do Cloe, bo pewnie jest w gorszym stanie niż ja. Strasznie bolała mnie szczęka, wiem, że ślad, który się na niej znajdował będzie mi towarzyszyć przez najbliższych kilka dni. 
 Ubrałem się w czyste ubrania i poszedłem do łazienki opłukać twarz z krwi. Pod moim prawym okiem znajdował się wielki fioletowy siniak. Zawsze wiedziałem że Louis umie porządnie przypieprzyć, ale teraz miałem okazję poczuć to na sobie.
W kuchni nalałem sobie szklankę wody, bo kac mimo wszystko nadal mnie męczył. Ubrałem się i podszedłem do drzwi. Jeszcze raz spojrzałem w lustro. Gdybym mógł to sam najchętniej plunąłbym sobie w twarz. Wiedziałem jedno. Już nigdy nie upiję się do takiego stopnia.
Przekręciłem zamek, rozglądnąłem się by zobaczyć czy żadnego z sąsiadów nie ma na podwórku. Nie chciałbym żeby widzieli mnie w takim stanie. Wsadziłem słuchawki w uszy, włączyłem Give me love i oddałem się rozmyśleniom, próbując dokładniej przypomnieć co wydarzyło się wczorajszej nocy. Cloe mimo że jest taka niewinna, delikatna i nie pasuje do mnie cholernie to mocno mnie pociąga. Kiedy tylko pierwszy raz ją zobaczyłem poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie czułem. Lecz mimo wszystko nie mogę sobie wybaczyć, że zrobiłem to Louisowi. Przecież wiem, że ją kocha, ale... Ja również. Teraz to wiem. Nie mogę tego w sobie dusić.
Odwróciłem się w prawo, aby zobaczyć czy ktoś za mną nie idzie, gdy nagle usłyszałem pisk opon i zobaczyłem światło. Wszystko działo się tak szybko. Czułem teraz tylko ból, gdy nagle zasnąłem.
_________________________________________

 
I jak wam się podoba rozdział? Niektórych z was zszokował 21 rozdział. Ale wiecie... nie będzie tak cały czas pięknie i kolorowo, coś musi się dziać haha :D 
20 komentarzy = 23 rozdział.
To do następnego :) 


sobota, 19 października 2013

Chapter 21

Impreza powoli zaczynała się rozkręcać. Wszyscy w objęciach swoich partnerów bawili się w najlepsze. Niewielka grupka ludzi wydawała mi się nie do końca trzeźwa, ale skąd w takim razie wzięli alkohol? Zastanawiałam się popijając poncz. Wzrokiem zaczęłam szukać Harrego. Kiedy zobaczyłam go tańczącego z inną dziewczyną, nie wiem czemu moje serce zaczęło gwałtownie bić. Czułam, że muszę coś z tym zrobić. Nie czekając ani chwili dłużej, wstałam i ruszyłam w ich kierunku.
Wyraźnie zdenerwowana stanęłam tuż koło nich.
- Odbijany. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
Nieznana mi dotąd dziewczyna, usunęła się zniesmaczona. Spojrzałam na bruneta, który przyglądał mi się przygryzając wargę.
- Chyba jednak nie jestem ci aż tak obojętny. - powiedział nie ukrywając dumy.
- Sprawdzasz mnie? - zapytałam nieco się denerwując.
Kiedy Harry miał mi odpowiedzieć, przerwał mu dźwięk rozprzestrzeniającej się pięknej, wolnej piosenki. Korzystając z okazji loczek chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu, wdychając zapach jego zniewalających perfum.
- Masz ochotę napić się czegoś mocniejszego? - wyszeptał mi do ucha.
Bez chwili wahania zgodziłam się.
- Co masz na myśli? - zapytałam patrząc z dołu na niego. Sięgałam mu do ramion.
- Po prostu nie zadawaj pytań i chodź za mną. - złapał mnie za rękę i wyprowadzał z sali.
Przepychaliśmy się przez objęte ze sobą pary, aż nagle wyszliśmy z budynku. Harry prowadził mnie gdzieś cały czas, nawet nie zamierzał powiedzieć gdzie. Po krótkiej wędrówce, znaleźliśmy się za szkołą.

Harry wyjął z kieszeni jakieś klucze. Podeszliśmy do drzwi, do których się kierowaliśmy, po czym chłopak wsadził klucze i otworzył je. Weszliśmy do środka, a on zamknął drzwi kopniakiem. Było ciemno, a ja starałam się trzymać jak najbliżej chłopaka.
- Harry.. - poczułam, że się oddalił.  
- Jestem tutaj, stój tam. - słyszałam jego kroki.
Nagle rozbłysło światło.
Zaczęłam rozglądać się po niewielkim pomieszczeniu, w którym znajdowało się mnóstwo szczotek, mopów, jakaś kanapa i inne rupiecie.
- Skąd wziąłeś klucz?- zapytałam zaciekawiona.
- Pożyczyłem z pokoju nauczycielskiego, będziemy musieli go potem odnieść. - odparł.
- Czyli zaplanowałeś to wszystko? - zmarszczyłam czoło.
- Myśl co chcesz. - powiedział kierując się w moją stronę, niosąc kilka piw.

- Zwariowałeś? Chcesz wypić to wszystko? - zapytałam zdziwiona.
- Mamy dużo czasu. - powiedział podając mi piwo.
Usadowiliśmy się na starej kanapie. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim. Naprawdę dobrze czułam się w jego towarzystwie. Ani razu nie pomyślałam o Louisie. 
Siedzieliśmy już tak ponad godzinę. Z hali wciąż dobiegały odgłosy muzyki, co oznaczało że zabawa nadal trwa.
- Muszę powiedzieć ci coś na ucho. - oznajmił przysuwając się do mnie. 
Był już podpity, zresztą ze mną też nie było najlepiej.
- Jesteś piękna Cloe. - szepnął, całując moje ucho.
Wydobywające się z jego ust ciepło sprawiło, że odchyliłam swoją szyję pozwalając mu by pieścił ją swoimi ustami. Robił to bardzo delikatnie, cicho pomrukując. 
Chciałam mu się oddać, jednak coś mnie powstrzymywało. Nie byłam pijana aż tak by nie panować nad swoimi czynami. Odepchnęłam go lekko.
- Harry.. Louis cię zabije. - przygryzłam wargę odwracając wzrok.
Chłopak zaśmiał się i uniósł mój podbródek tak, abym na niego spojrzała. W jego oczach widziałam pożądanie. W podobny sposób patrzył na mnie Lou, kiedy pierwszy raz pozwoliłam mu na poznanie wszystkich zakamarków mojego ciała.
- Ohh, Cloe...- zaśmiał się. - Jesteś taka słodka, Louis nie musi o niczym wiedzieć. - przysunął się i złączył nasze usta.
Odsunęłam go lekko, żeby zaczerpnąć powietrza.
- Ale to twój przyjaciel... - szepnęłam.
- Nie martw się o nic... nie mówmy o tym. Ty i ja wiemy czego teraz chcemy. - ponownie złączył nasze usta i już mu się nie sprzeciwiałam.

Chłopak nie odrywając się ode mnie, pchnął mnie w kierunku kanapy. Jego język zakreślał w mojej buzi różne wzory, doprowadzając mnie do szaleństwa.
Czułam jak jego przyjaciel, który ocierał się o mój brzuch, przebijał się przez jego spodnie.
- Nawet nie wiesz jak cię pragnę. - zwinnie rozpiął zamek mojej sukienki.
Jedną ręką jeździł po moim udzie, drugą podtrzymywał plecy.
Muszę przyznać, że Harry był mistrzem jeśli chodzi o całowanie. Ale czy nie posuwam się za daleko? W sumie Louis nie musiał mi odmawiać. Mam to gdzieś. Czas się dobrze bawić. 
Wsadziłam rękę pod ubranie bruneta, gładząc go po jego umięśnionym brzuchu. Mój dotyk sprawiał że pomrukiwał coraz głośniej. Zwinnie przeciągnęłam jego koszulkę  przez głowę. Nie bałam się. Nie mogłam dłużej bronić się przed pożądaniem. 
Nieodwracalnie napalony chłopak w pośpiechu zdjął mi sukienkę, rzucając ją w kąt. 
- Tak bardzo chcę sprawić że poczujesz się tak jak nigdy dotąd. - wysapał zatapiając usta w kolejnym namiętnym pocałunku. 
Delikatnie zachęcałam go drapaniem po plecach. Jego usta wędrowały coraz niżej i niżej, znajdując ukojenie w moich piersiach. Stanik w mgnieniu oka został sprawnie rozpięty, a moje sutki znalazły się w ustach Harrego. Potrafił być delikatny. Nawet nie wiem kiedy moja ręka zeszła do partii dolnych chłopaka. Z Louisem mój " pierwszy" raz był delikatny, ale z Harrym pragnęłam by było brutalnie. Być może to przez ten alkohol. 
- Zdejmij je. - wyjęczał, pomagając mi rozpiąć guzik jego spodni. 
Nie miałam problemu z rozporkiem. Jego spodnie znalazły się w kącie, tam gdzie chwilę temu wylądowała moja sukienka. Byłam ciekawa co będzie dalej, pragnęłam go w tej chwili bardziej niż kogokolwiek.
- Dlaczego trwało to tak długo? - szepnęłam delikatnie przygryzając płatek jego ucha.
Gdy poczułam dwa palce Harrego za gumką moich majtek, w moim brzuchu obudziło się stado motyli. Przygryzłam wargę i przygotowałam się na to co zamierzał zrobić loczek. On jednak uśmiechnął się zawadiacko, spoglądając na mnie z dołu.
- Jak bardzo mnie pragniesz?- zapytał, całując moje udo.
Mruknęłam z zadowolenia. Pragnęłam tego cholernie mocno. 
Styles no dalej! Nie krępuj się...
- Bardzo... - zaplątałam palce w jego loki, co sprawiło że Harry wydał z siebie cichy jęk.
- W takim razie... - znowu znajdował się na poziomie mojej twarzy i pocałował mnie.
Chyba chciał odwrócić moją uwagę od tego co zamierzał zrobić. Gwałtownie się poruszyłam kiedy poczułam w sobie jego dwa palce. Delikatnie poruszał nimi w moim wnętrzu doprowadzając mnie do szaleństwa. To dla mnie było coś nowego. Innego.

Wbiłam paznokcie w jego plecy i zacisnęłam powieki. Harry syknął, ale nie przestawał. Oparł się o mnie i poczułam jak jego erekcja się napręża. Tak bardzo chciałam poczuć go w sobie. Czułam, że zaraz dojdę, ale on wyjął ze mnie swoje dwa palce i zaczął je oblizywać. Skrzywiłam się lekko, bo to był dziwny widok. W tym wszystkim jestem amatorem i niestety Harry dzisiaj musiał wszystkiego mnie nauczyć. Jego usta powtórnie powędrowały do moich piersi. Podparł się na swoich umięśnionych rękach. Teraz miałam go całego tylko dla siebie. Od dawna tak bardzo tego pragnęłam, bynajmniej mi się tak wydawało. Jednym ruchem ściągnęłam mu czerwone bokserki. Byliśmy kompletnie nadzy.
- Nie wiedziałem, że potrafisz być tak zadziorna. - zaśmiał się. 
Opierając się już tylko na jednej ręce, drugą chwycił swoje prącie i nałożył prezerwatywę. Przyglądałam mu się uważnie.
- Wolisz delikatnie, czy bardziej brutalnie? - zapytał.
- Rób tak jak lubisz. - powiedziałam.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Ohh tak Harry, zrób to! Chce cię poczuć. - krzyknęłam zatapiając usta w jego szyi.
Delikatnie ssałam jego skórę przez dłuższą chwilę. Nagle poczułam w sobie coś cholernie dużego. Oderwałam się od jego pachnącej szyi i głośno jęknęłam. Umieściłam swoje ręce na jego plecach, a nogi umieściłam na jego biodrach.
Chłopak na chwilę zatrzymał ruchy i spoglądał na moją twarz. W jego oczach widziałam niepewność. Nie wiedział czy może się dalej poruszać, ale uśmiechnęłam się zachęcająco na znak, że może kontynuować. Harry zrozumiał mój sygnał i zaczął poruszać się we mnie najpierw delikatnie. Z każdym pchnięciem był bardziej brutalny. To właśnie różniło go od Louisa, nie potrafił się opanować. Ale wtedy, kiedy byłam kompletnie pijana podobało mi się to.
- Tak Harry...- jęczałam, prowokując go do dalszego działania.
Całkowicie oddałam się jemu i przyjemności.
Pomieszczenie wypełnił głośny jęk chłopaka.
- Ohh Cloe dojdź. - wysapał.
Na dźwięk wypowiedzianego zdania mocniej zacisnęłam ręce na jego plecach.
Wydałam z siebie dość piskliwy głos, gdy Harry pokazał na co go stać i wbił się we mnie z dużą siłą. To bolało, bo nie byłam przyzwyczajona to takiej brutalności. Louis robił to delikatnie, bo wiedział, że to tak jakby mój pierwszy raz... Ale gdy wszystko działo się pod wpływem alkoholu to już inna bajka. Byłam "otumaniona"? Wiedziałam, że po tym wszystkim nie będę mogła normalnie usiąść na dupie przez kilka dni.
- Dojdź... - zacisnął oczy, a ja poczułam jak po moich dolnych partiach ciała rozpływa się przyjemność.
Chwile później wyjął ze mnie swojego członka i ściagnal z niego zużytą prezerwatywę. Chłopak opadł na mnie. On i ja staraliśmy się wyrównać nasze oddechy. Zatopiłam dłoń w jego lokach i delikatnie masowałam skórę jego głowy.

- Może dla ciebie była to tylko przygoda, niedlugo o tym zapomnisz, ale dla mnie to coś więcej i nie dam ci zapomnieć o mnie. - mruknął, wyraźnie zmeczony.
Harry leniwie wstał i skierował się w stronę gdzie leżały nasze ubrania, po czym je wziął i mi podał.
- Ubierz się, czas się zbierać. Zawiozę cię do domu. - oznajmił.
- Jak to? Jesteś kompletnie pijany. Zostańmy tu, cioci i tak nie ma w domu.
- To może przenieśmy się do twojej cioci, o ile chcesz jeszcze być w moim towarzystwie... - naciągnął na swoje biodra bokserki i spojrzał na mnie.
Co za głupie pytanie.. Nie zostawię go po tym wszystkim co dziś z nim przeżyłam. Pewnie jutro będą męczyły mnie wyrzuty sumienia, ale jakoś sobie poradzę.
- Oczywiście, że chcę Harry, tylko jak zamierzasz dostać się do domu skoro w naszych żyłach pływają promile alkoholu? - zapytałam niepewnie i założyłam swoje majtki.
 

Byłam cała obolała, zapewne nie utrzymam teraz równowagi i Harry będzie musiał mnie ciągnąć.
- Nie będzie to pierwszy raz, jak będę kierował po pijanemu. - odparł.
- Przepraszam, ale nie pojadę z tobą i tobie zresztą tez nie pozwolę jechać. Zamówmy taksówkę.
Ubierałam się w lekkim pośpiechu i spięciu, które wywierał na mnie wzrok Harrego. Patrzył się na mnie tak jakbym miała mu zaraz uciec. Z wielkim bólem podeszłam do niego, kładąc swoje ręce na jego szyi.
- Posłuchaj. Dla mnie również nie była to tylko zwykła przygoda, zależy mi na tobie. Chociaż przez dłuższy czas nie chciałam sama przed sobą się do tego przyznać. - na te słowa na twarzy Harrego pojawił się szczery uśmiech.
- Tylko.. Chciałabym, żeby nikt się o tym nie dowiedział, o tym do czego dziś doszło.
- Chcesz żyć w kłamstwie? - zapytał.
 

Oboje ledwo staliśmy na nogach.
- Harry... jesteś dla mnie ważny, ale jestem z Louisem i mam mętlik w głowie... proszę postaraj się mnie zrozumieć. - spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Czuję się... - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Chciałeś powiedzieć wykorzystany? - zapytałam niepewnie.
- Tak. - spuścił ze mnie wzrok.
- Nie chcę żebyś się tak czuł... naprawdę nie chcę stracić Louisa, ale ciebie też. - przygryzłam wargę.

- Niestety, tak czy siak będziesz musiała wybrać. - oznajmił.
- Czy ty.. Harry, chcesz mu powiedzieć? Nie możesz tego zrobić. - spojrzałam na niego błagającym wzrokiem.
- Nie wiem co będzie dalej Cloe, ale dobrze wiesz, że będzie ciężko. Zbierajmy się, trzeba zadzwonić po tą taksówkę.
- Dzwoń. - powiedziałam, podając mu swój telefon.
Co miałam teraz zrobić? Dwóch chłopaków, dwa inne charaktery. Jak to wszystko pogodzić?
 


*          *          *



Taksówkarz wysadził nas pod moim domem. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie co jednak mnie trochę martwiło... Nie miałam teraz głowy, aby myśleć o tym wszystkim. Byłam cała obolała, a poza tym nie myślałam dość trzeźwo. Otworzyłam drzwi i oboje weszliśmy do mieszkania. Odwiesiłam mój płacz, Harry zrobił to samo, jednak dalej się nie odzywał. Dlaczego? Zrobiłam coś nie tak? Uraziłam go? Nie wiem... Harry widocznie za dużo sobie wyobrażał, bo ja kocham Louis'a i wiem, że postąpiłam niewłaściwie, ale uczucia jakie żywię do Harrego są prawdziwe. Chciałabym żeby życie nie byłoby takie skomplikowane. Jednak Harry miał racje, musiałam wybrać.
- Jesteś zły? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Nie. - odparł.
- Widzę właśnie... - westchnęłam.
- Nie przejmuj się, naprawdę nic mi nie jest.
Podeszłam do niego, a on mnie objął. Czułam się bezpiecznie i w jego towarzystwie dobrze się czułam. Wolałam już nie kontynuować tego tematu, bo i ja, i on byliśmy padnięci po tym wszystkim co dziś na spotkało.
- Zostaniesz na noc? - szepnęłam.
- Chętnie. - na jego twarzy pojawił się rząd białych zębów. Był piękny.





No i jest 21 rozdział! Bardzo przepraszamy, że tak długo musieliście czekać, trochę wstyd nam się do tego przyznać. Dziękujemy za cierpliwość.  Chciałabym jeszcze dodać, że na tym blogu są dwie adminki i chciałabym żebyście chwaląc brały pod uwagę nas dwie. :)
15 komentarzy = nowy rozdział.
To do następnego! :)

twitter: https://twitter.com/wioleek
ask: http://ask.fm/zouwi