środa, 14 sierpnia 2013

Chapter 14

Zbudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na zegarek i była godzina 4.32. Kto śmie dzwonić do mnie o tej porze?! Przejechałam palcem po wyświetlaczu telefonu żeby zobaczyć kto się do mnie dobija. Numer ZASTRZEŻONY. Nie myślałam jeszcze logicznie, ponieważ o tej porze raczej śpię. Odebrałam.
- Halo?
Nikt nie raczył się odezwać.
- Halo, ktoś mnie słyszy? - zapytałam zaspanym głosem.
Ktoś zaczął śmiać się w słuchawkę.
- To nie jest śmieszne. Nie masz co robić kimkolwiek jesteś żeby dzwonić do mnie o tej porze?! - krzyknęłam w słuchawkę i rozłączyłam się.
Po prostu nie znoszę takich ludzi. Nie lubię jak ktoś dzwoni do mnie i robi żarty telefoniczne, a tym bardziej,  o tej porze.
Położyłam telefon na szafkę i udałam się w błogi sen.

*  *  *

Za chwilę miałam już wychodzić do szkoły. Nawet nie wiem czy Louis po mnie przyjedzie, ale to dla mnie w tej chwili najmniejsze zmartwienie. Mojej cioci nie było. Wyszła do pracy, ale zostawiła dla mnie śniadanie. Myślę, że trochę chamsko potraktowałam ją wczoraj, ale już nie mogłam znieść jej ciągłego czepiania się odkąd mieszkamy w Doncaster. Pierwszy raz jestem szczęśliwa i nie myślę o tym co przydarzyło mi się w Coldwater. Talerz wstawiłam do zmywarki i kierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Wzięłam torbę i wyszłam z domu przy tym zakluczyłam dom. Odwróciłam się i wpadłam na Louis'a.
- Przepraszam, nic ci nie jest? - zapytał.
Zachwiałam się, a on złapał mnie za łokcie. Spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem.
- Mam nadzieję, że wytłumaczysz mi to, dlaczego wczoraj się nie odzywałeś.
- Przepraszam Cloe, ale to nie jest rozmowa na teraz. Porozmawiamy jak wrócisz do szkoły, teraz chodź, jedziemy, bo się spóźnisz. - wyciągnął rękę w moją stronę, a ja niepewnie ją chwyciłam i podążyłam za nim.
Otworzył mi drzwi do samochodu, a ja chwiejącym krokiem weszłam do pojazdu, oczywiście z pomocą Louis'a. Nie obeszło się bez dotykania. Zapięłam pas bezpieczeństwa, brunet zamknął drzwi, po czym sam znalazł się obok mnie na miejscu kierowcy.
- Jesteś na mnie zła? - zapytał niepewnie.
Co ja ma mu odpowiedzieć? Oczywiście, że jestem!
- A jak myślisz?
- No chyba jesteś, skoro się tak do mnie zwracasz. - odpowiedział.
- Jestem, tak jestem na ciebie zła. I to nawet bardzo. Wczorajszy dzień był jednym z najgorszych dni jakie tu przeżyłam! - krzyknęłam już zdenerwowana.
- To przez Harrego? - zapytał i zacisnął ręce na kierownicy.
- Nie. To jest twoja wina Louis. Nie chcę teraz o tym gadać. - odparłam niezadowolona.
Strasznie nie lubię się z nim kłócić, a najbardziej o takie błahostki, ale co ja poradzę, że na takiego typu rzeczy jestem przewrażliwiona i to nawet bardzo...
Resztę drogi się nie odzywaliśmy do siebie. Nawet nie miałam odwagi na niego spojrzeć, po tym co zdarzyło się kilka minut temu. Stanęliśmy już pod szkołą. Miałam już wysiadać, ale on mnie zatrzymał.
- Dostanę buziaka, na pożegnanie? - zapytał i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
I teraz pytanie, tak czy nie? Przyznam, że nie umiem mu się oprzeć, ale to nie oznacza, że dalej nie jestem na niego zła.
Popatrzyłam chwilę na niego i przybliżyłam się w stronę jego twarzy. To miał być, szybki pocałunek bez uczuć. Buziak.  Pocałowałam go, a on tylko pogłębił pocałunek. Jego ręce przytrzymywały moją twarz. I tak miała przejść moja złość na niego? Udało mu się. W pełni oddałam pocałunek, ale nie zapomniałam o tym. O tym co się wczoraj zdarzyło. Przerwał pocałunek i pocałował mnie w czoło.
- Idź już, bo się spóźnisz. Przyjadę po ciebie punktualnie. - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Um.. ok. Miłego dnia. - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam wreszcie z samochodu.
Przy wejściu do szkoły czekała już na mnie Danielle i Liam.
Liam odprowadził mnie i Dani na lekcje i sam poszedł pod swoją salę. Pierwsza była matematyka. Umieram. Nie nauczyłam się na kartkówkę i polegnę, ponieważ kompletnie zapomniałam o tym, że ona dzisiaj jest. A wydaję mi się, że nauczycielka się na mnie uwzięła. Lekcje mijały dość wolno, ale przetrwałam.
Podeszłam do szafki, żeby wymienić książki i spotkałam tam Danielle.
- Cloe! Słyszałaś, że jest organizowany bal jesienny? - krzyknęła podekscytowana.
- Nie... nie miałam nawet o tym pojęcia. Idziesz z Liamem? - zapytałam.
- Oczywiście, już mnie zaprosił, a ty idziesz z Lou?
- Zapytam go czy będzie miał ochotę pójść ze mną. Ale pewnie mi nie odmówi, jest mi coś dłużny.
Właśnie, bo przecież jest.
- Ekhm...
Z zamyśleń wyrwała mnie Dan. Za mną stał Harry. Czego on chciał?!
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Dla Louisa zepsuło się auto i prosił mnie żebym zawiózł ciebie do niego. - odpowiedział z obojętnym wyrazem twarzy.
Szofer się znalazł do kurwy nędzy...
- Emm.. przejdę się z Dan. - uśmiechnęłam się.
- Nalegam. Mogę też ją podwieźć do domu. - odprał.
- Czego ty tak właściwie chcesz Harry?!
- Uspokój się, po prostu... - przerwałam mu.
- Daj sobie spokój. Przejdę się, tak? Chodź Dan. - pociągnęłam ją za nadgarstek.
Zostawiłam Harrego z szokiem wymalowanym na twarzy. Może przegięłam, ale Louis skazał mnie na męki. Chcę odpocząć kilka dni od Harrego, czy ja tak wiele wymagam?
Danielle nie odzywała się. Szłyśmy w dość szybkim tempie.
- Ej Ej! mała uspokój się! Zwolnij!- krzyknęła zdyszana.
- Przepraszam, ale nie mam humoru..
- Co jest?
Zastanawiałam się czy warto ją zaciekawiać każdą rzeczą, która mi do tej pory się przydarzyła. Ale Dan była mi tu jedyną przyjaciółką i jej tylko ufałam.
Opowiedziałam jej każdy szczegół, a ona słuchała. Tak, słuchała i rozumiała mnie.
- Myślę, że Louis coś ukrywa. - odpowiedziała po długim namyśle.
- Tak sądzisz?! - wykrzyczałam.
*  *  *

Weszłam do Louisa bez pukania, bo po co? Ale nie zastałam go nigdzie. Pewnie był na tarasie. Od razu tam poszłam.
- Cześć kochanie. - jedyne co usłyszałam.
- Louis, czy porozmawiamy? Ale zanim pogadamy o wczoraj, mogę cię o coś zapytać?
- Nie wiem, czy chcę rozmawiać o wczorajszym dniu.
- Louis, u mnie w szkole organizowany jest bal jesienny i chciałabym żebyś się ze mną na niego wybrał.
- Co? - zaczął się śmiać. - Ty chyba sobie ze mnie żartujesz? - nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- A czy ja wyglądam na kogoś kto by sobie teraz żartował? - odpowiedziałam z ironią.
- Słuchaj kochanie, nie bawię się w coś takiego.
- Ale ja chcę iść, przynajmniej odrobisz wczorajszy dzień, za to że musiałam go spędzać z Harrym niż z tobą! - krzyknęłam.
- Nie Cloe, to zły pomysł.
- Proszę?

Wybaczcie, że taki krótki, ale akurat nie miałam weny na ten rozdział, za to mam wenę na przyszłe. 5 komentarzy, następny rozdział. Jak wam się podoba nowy wystrój bloga i muzyka? :)

______________________________________________________

A o to pojawiło się nowe tłumaczenie. Tłumaczy je moja przyjaciółka, zapowiada się ciekawie.
http://damaged-pl.blogspot.com/ wejdzie, a nie pożałujecie :)


6 komentarzy :

  1. świetny blog<3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne <3 uwielbiam tego bloga *.* jak zrobiłaś muzykę? pomóż :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisz do mnie na facebooku :
      https://www.facebook.com/wiola.pawelska
      pomogę :)

      Usuń
  3. .Swietne, masz talent. Dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww...DALALEJ <3333

    OdpowiedzUsuń