sobota, 28 września 2013

Chapter 20

*       *      *
Dzień balu


Od wczoraj jedno o czym myślałam to ten bal. Z Harrym. Raczej nie miałam się czego obawiać, bo do jego sprośności jestem przyzwyczajona. Chociaż w głębi duszy miałam nadzieję, że Louis zmieni zdanie, bo lubię Harrego, ale tak naprawdę wolałabym aby to Louis obejmował mnie w wolnych tańcach. Nagle z zamyślenia wyrwała mnie nauczycielka, która coś właśnie do mnie mówiła.
- Panno Grey, czy wreszcie doczekamy się tej odpowiedzi? - spojrzała na mnie wrogim wzrokiem.
Mieliśmy zastępstwo jeśli chodzi o matmę, bo nasz nauczyciel jest na urlopie zdrowotnym. Nie miałam pojęcia o czym jest teraz mowa, za bardzo przejmowałam się tym co teraz jest mało istotne niż uważać na lekcji, no ale cóż, co ja mogę na to poradzić?
Dan spojrzała na mnie i ruszała bezdźwięcznie ustami, aby przekazać dla mnie odpowiedź chyba na to pytanie jakie zadała nauczycielka.
- Panno Grey, czekamy. - zaplątała ręce na klatce piersiowej i tupała nogą co mnie z deczko rozpraszało.
- Umm... powtórzy pani pytanie? - zapytałam niepewnie.
Westchnęła i miała już coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Ulga.
- Odpowiem w poniedziałek! - wzięłam torbę i wyszłam z klasy.
Skierowałam się w stronę stołówki, byłam głodna, a zapomniałam wziąć z kuchni kanapki, które zrobiła dla mnie ciocia. Jeszcze dwie lekcje przede mną i mogę wracać do domu! Hiszpański i Wf. Akurat lubię te przedmioty. Szłam prosto do okienka gdzie kucharki podawały tacę z jedzeniem. Byłam blisko, ale na moje miejsce wepchała się jakaś dziewczyna jeszcze z jedną dziewczyną.
- Wybacz, ale teraz ja biorę prowiant. - powiedziała z drwiącym uśmiechem.
Była wysoka czego jej trochę zazdrościłam, ale zdecydowanie za chuda. Co najważniejsze była ciemną brunetką. Jej koleżanka prawie niczym się nie różniła od niej, choć była kilka centymetrów niższa, a na dodatek miała więcej mięsa niż ona.
- Przepraszam? - spojrzałam na nią trochę zdezorientowana.
- Mam jeszcze raz powtórzyć? - odparła znudzona czymś.
- Trochę grzeczniej. - zmarszczyłam czoło.
- Dziewczyno przestań, bo wybuchnę śmiechem. - zaśmiała się, a jej koleżanka zrobiła to samo co ona.
- Nie widzę w tym nic śmiesznego, weźmiesz wreszcie to żarcie, bo inni czekają na swoją kolej. - spojrzałam na nią zirytowana i pokazałam kciukiem na tył aby zobaczyła ile ludzi czeka zniecierpliwionych.
- Przytyjesz. - wzięła tacę i puściła mi oczko.
- Tobie trochę przydałoby się. - odgryzłam się.
"Że też istnieją takie wredne suki" - pomyślałam i ruszyłam w stronę stolika, przy którym czekała na mnie Danielle.
- To już zaledwie parę godzin! - krzyknęła uradowana.
- Też się cieszę. - odparłam nadal wkurzona. 
- Ej co się dzieje? - przybliżyła się do mnie.
- Umm... - przygryzłam wargę i zatopiłam palce u rąk w swoje włosy. - Miałam małe spięcie z taką jedną, ale to nic ważnego... Nie pytaj, proszę? - popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęła się tym swoim pięknym uśmiechem. Ugh jest czego zazdrościć.



*      *      * 
 Harry's POV 

Nie mogłem już doczekać się wieczoru. Tak długo czekałem na ten bal, myśli krążące w mojej głowie nie dawały mi spokoju. Już dziś będę mógł ją objąć, patrzeć w te jej cudowne oczy, trzymać w swoich ramionach. Tego wieczoru będzie tylko moja.
 


Cloe's POV


Dwie ostatnie lekcje minęły strasznie szybko, czas płynął nie ubłagalnie. Ciągle byłam poddenerwowana, pożegnałam się z Danielle i ruszyłam w stronę czekającego już na mnie Louisa.
- Dzień dobry kochanie - przywitał się całując mnie w czoło.
- No cześć - uśmiechnęłam się, nie dając poznać po sobie że jest coś nie tak.
- Jak ci minął dzień maleńka?
- Dość szybko, tęskniłam - przyznałam całując bruneta w usta.
- Jedźmy już, pewnie musisz przygotować się do balu - puścił mi oczko.
- Tak, tak bal - powiedziałam wyraźnie znudzona ruszając w stronę miejsca pasażera.
- Nie cieszysz się? Przecież tak długo czekałaś.- miałam wrażenie że obojętne jest mu to że idę z Harrym.
- Tak, Louis czekałam, ale chciałam pójść na niego z tobą.- powiedziałam.
- Skarbie, rozmawialiśmy o tym, nie zaczynaj.- mówił, skupiając swoją uwagę na drodze.
Jego zachowanie było dziwne, nie odzywałam się już do momentu jak znaleźliśmy się u mnie pod domem.
- Wejdziesz? Możesz poczekać ze mną do wieczora, aż przyjedzie Harry, cioci nie ma. Jeśli chcesz oczywiście. - zaproponowałam.
- Bardzo chętnie, zobaczę jak moja księżniczka będzie wyglądała na balu. - uśmiechnął się przygryzając wargę. Ten wariat czasem doprowadzał mnie do szału. Wysiedliśmy z samochodu, chwyciłam go za rękę ciągnąc w stronę drzwi.
Gdy już znaleźliśmy się w środku to Louis pociągnął mnie w stronę pokoju bez możliwości odwieszenia płaszczu. Nagle zabrzęczał mój telefon.
  
Od Danielle:
Hej kochana, masz ochotę na przemienienie się z przeciętnej nastolatki na ósmy cud świata? xx

Usiadłam na łóżko i z uśmiechem postanowiłam jej odpisać.

Do Danielle:
Oczywiście, tylko że jest w tej chwili u mnie Louis, ale to chyba nie jest żadna przeszkoda, nie? x

Louis usiadł koło mnie, bacznie mnie obserwując.
- Z kim tak piszesz, że się szczerzysz do ekranu telefonu? - zapytał marszcząc lekko czoło.
Zaśmiałam się pod nosem. Czyżby Tomlinson był zazdrosny? Podobało mi się to.
- Umawiam się z Danielle, nie masz nic przeciwko jeżeli ona tu przyjedzie i będziemy się razem przygotowywać? - uśmiechnęłam się.
- Niech przyjeżdża. Lubię gdy w otoczeniu znajduje się dużo płci przeciwnej. - uśmiechnął się łobuzersko.
Walnęłam go lekko z pięści w ramię. Mam być zazdrosna?
- Nie przesadzaj co? - podniosłam jedną brew.
- Nic nie robię. - opadł na łóżku i schował swoje dłonie za głowę.
Nagle dostałam sms'a. Zignorowałam wypowiedź Lou, która mnie troszeczkę wkurzyła.

Od Danielle:
Nie ma żadnego kłopotu, będę o 16. x

Spojrzałam na zegarek. Była 14.30.


*      *      *


Harry's POV.

Im bliżej balu tym bardziej się denerwowałem, postanowiłem do niej napisać.


Do Cloe:
Cześć maleńka, przyjadę po ciebie o 19:30. xx

Zostało coraz mniej czasu, postanowiłem zacząć się ogarniać. Ruszyłem po schodach na górę, wyciągnąłem z szafy wcześniej wyprasowany garnitur i położyłem na łóżku. Zerknąłem na zegarek. 15:30. Wyjąłem z szuflady czyste bokserki i skierowałem się ku drzwiom łazienki. Zimny prysznic dobrze mi zrobi.





*      *      *


Cloe's POV


Leżeliśmy z Louisem na kanapie grając na Play Station gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Ahhh tak 16.00. Danielle. Niechętnie wyrwałam się z objęć chłopaka i ruszyłam by otworzyć.
- Jestem, mam po prostu świetny pomysł na makijaż, będziemy wyglądały przepięknie, cześć Tomlinson! - krzyknęła uradowana Dan wchodząc do salonu i rozkładając się na kanapie obok mojego bruneta.
- Nie wątpliwie - skomentował uśmiechając się zawadiacko.
- Lou, ty tu zostań, a my szybko pójdziemy na górę, ogarniemy się, tylko nie możesz podglądać. Czekaj cierpliwie. - tłumaczyła podekscytowana dziewczyna ciągnąc mnie po schodach. Wielka różowa torba obijała się nam o nogi. Kocham tą szaloną dziewczynę. 
Kiedy znalazłyśmy się w moim pokoju, Dan zamknęła szybko drzwi. Spojrzałam na nią trochę rozkojarzona.
- To jest dziwne, że nie idziesz z Louisem, a on się na to wszystko godzi.
Nie spodziewałam się takiego zdania od Dan. Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- Trudno go czasami rozszyfrować. - podeszłam do szafy wymijając dziewczynę.
- Mniejsza o to. Dziewczyno mam dla ciebie bardzo prostą, ale jakże szykowną fryzurę! - zaklaskała w ręce. - Makijaż też mam niezły. - uśmiechnęła się ukazując swoje zadbane zęby.

Minęły dwie godziny, a ja z Danielle byłyśmy prawie gotowe, zostało nam włożyć nasze sukienki i buty. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ładnie zapakowaną sukienkę w folię ochronną. Skierowałam się do łazienki. Gdy już w niej byłam wreszcie mogłam przyjrzeć się jak wyglądam, bo Dan wcześniej nie chciała żebym oglądała się zanim nie skończy. Przez dłuższy czas wgapiałam się w lustro, bo nie mogłam uwierzyć czy to ja jestem dziewczyną, która odbija się w lustrze. Miałam starannie wykonany makijaż. Z cieni trochę brązu z odrobiną złota, a usta pomalowane były czerwoną szminką, a na to trochę błyszczyku. Na głowie miałam zrobiony kok, wystawały z niego pojedyncze włoski, które dodawały mu uroku, moje policzki zdobiły kosmyki włosów, które były lekko podkręcone. Sama muszę przyznać, że wyglądałam ładnie. Gdy już wreszcie zdecydowałam się na włożenie sukienki to był jeden problem, oczywiście zamek.
- Dan! Możesz tu przyjść? - krzyknęłam z łazienki.
Od razu przybiegła, aż mnie zgięło w nogach na jej widok. Ona postawiła na klasyczne fale, a jej makijaż to już nie wspomnę. Miała trochę mocniejszy ode mnie, ale jak kto lubi. Jej sukienka pięknie podkreślała jej kobiece kształty, a buty, które dodawały jej wzrostu, sprawiały, że jej nogi wydają się jeszcze dłuższe niż są.
- Ślicznie wyglądasz Cloe. - uśmiechnęła się i szybko zapięła mi zamek.
- Dziękuję, ty także. - odwzajemniłam uśmiech.
Poszłam do pokoju i podeszłam do łóżka, przy którym stały moje czółenka. Założyłam je i przy okazji spojrzałam na zegarek. Była 19.15, to oznaczało, że Harry pojawi się już niedługo. Wzięłam jeszcze ze sobą mój płaszcz i zeszłam z Dan na dół. Kiedy schodziłyśmy słyszałyśmy ciche pochrapywanie. Czyżby Louis zasnął? Zaśmiałam się na samą myśl, jak długo musiał czekać kiedy skończymy i był skazany na samotność.
Danielle usiadła na krześle w kuchni i bacznie przyglądała się moim poczynaniom. Z uśmiechem na twarzy usiadłam koło Louisa, chwyciłam ustami jego ucho i zaczęłam delikatnie je przygryzać. Wiedziałam, że bardzo to lubi, co sprawiło że obudził się. Gwałtownie się zerwał, wyglądał tak słodko jak był taki nieogarnięty. Kiedy wkońcu na mnie spojrzał wytrzeszczył oczy.
- Cloe wy... wyglądasz pięknie. - uśmiechnął się słodko i zbliżył się do mojej szyi. Chwycił skórkę i delikatnie zaczął ją ssać.
Chciałam mu się wyrwać, ale kiedy robił to tak delikatnie nie mogłam się oprzeć.
- Teraz wszyscy będą pamiętać o tym, że jesteś tylko i wyłącznie moja. - powiedział stanowczo uśmiechając się tym swoim pięknym uśmiechem. 

- Już po 19, muszę się zbierać. - złapał mnie za szyję 
- Kochanie, baw się dobrze, niech Harry trzyma ręce przy sobie. - ostrzegł patrząc mi w oczy. Po chwili pocałował mnie, wstał i ruszył w kierunku drzwi.
- Cześć Danielle! - krzyknął, zamykając za sobą drzwi.
Już 5 minut później usłyszałam dźwięk klaksonu. Spojrzałam na zegarek, to pewnie Harry. Rozległo się głośne pukanie. Sprzątałam na stole w salonie, więc Dan otworzyła drzwi. Skierowałam swój wzrok na trzymającą klamkę dziewczynę. Naszym oczom nie ukazał się brunet z kręconymi włosami. To Liam. Uradowana Danielle rzuciła się mu w ramiona.
- Wyglądasz ślicznie. Jesteś piękna, prawdziwy ze mnie szczęściarz - powiedział patrząc w jej głębokie brązowe oczy. - Hej, Cloe Ty też wyglądasz pięknie. Przykro mi ale porywam moją ukochaną dziewczynę - oznajmił puszczając do mnie oczko.
- Widzimy się za parę minut. - rzuciła na odchodne.
Stałam w oknie i patrzyłam jak odjeżdżają, wyglądają ze sobą na prawdę ślicznie.
Nie wiem jak długo tak stałam, musiałam się porządnie zamyślić, ponieważ strasznie wystraszyłam się pukania. Samochód Harrego stał już po drugiej stronie ulicy. Jak mogłam tego nie zauważyć.
Otworzyłam drzwi starając się jak najbardziej ukryć moje zdenerwowanie. Chwilę tak staliśmy patrząc na siebie aż wreszcie odezwał się.

- Mówiłem, że ma być seksownie, ale nie sądziłem, że aż do takiego stopnia. - przygryzł wargę i przyglądał się mi od stóp do głowy. 
Zarumieniłam się i schyliłam głowę w dół, żeby uniknąć jego wzroku.
- To idziemy? - zapytał.
- Tak. - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się nieśmiało. 
Staliśmy na powietrzu. Harry czekał aż zakluczę dom, po czym skierowaliśmy się w stronę samochodu loczka. Otworzył mi drzwi i pomógł wejść do samochodu, bo się lekko potknęłam. Zaraz siedział obok. Spojrzał się na mnie i chyba zauważył moje zdenerwowanie. Nie wiem dlaczego tak jego obecność na mnie wpływała.
- Ej kochanie, rozluźnij się. - uśmiechnął się. 
- Uhm... - zamknęłam oczy, po czym odwróciłam głowę w stronę okna i wgapiałam się w mrok panujący za szybą samochodu. 
Droga minęła nam szybko, ponieważ Harry opowiadał jakieś żarty, które nie miały żadnego sensu, a jednak rozśmieszały. Chciałam wysiąść, ale drzwi od mojej strony były zamknięte. Harry wysiadł z samochodu i otworzył mi je. Wyciągnął w moją stronę rękę. Przez chwilę wahałam się czy ją chwycić, czy nie. Chwyciłam i wyskoczyłam z samochodu. Chłopak wystawił w moją stronę ramię, a ja je złapałam, po czym ruszyliśmy w stronę szkoły.



*      *      * 

Weszłam z Harrym do sali, w której rozbrzmiewała głośna muzyka. Od razu zaczęłam rozglądać się za Dan. Nagle zauważyłam ją tańczącą z Liamem. Nie sądziłam, że Danielle świetnie tańczy! Podeszłam z Harrym do stolika gdzie były różnego rodzaju napoje. Wzięłam jeden z kubeczków i napełniłam go zimną wodą. Odstawiłam to co trzymałam w rękach, bo podeszła do mnie Dan z Liamem.
- Hej! Nareszcie jesteście! - powiedziała przekrzykując muzykę. 
- Myślę, że długo nie musiałaś czekać. Poza tym świetnie tańczysz. - uśmiechnęłam się.
W tle zaczęła lecieć, jedna z wolniejszych piosenek i nagle wszystkie pary objęły się i tańczyły w rytm muzyki. Już przy mnie Danielle nie było, ponieważ obściskiwała się z Liamem. Dopiłam do końca moją wodę i patrzyłam przed siebie.
- Zatańczymy? - zapytał brunet.
Odwróciłam się w jego stronę i z lekkim uśmiechem przytaknęłam mu po czym wyciągnął w moją stronę rękę i skierowaliśmy się na środek sali. Właśnie w takim momencie chciałabym, aby Lou był ze mną, no ale cóż... Loczek chwycił mnie za biodra, a ja wtuliłam się w jego tors. Myślę, że był zszokowany moim ruchem, ale nic i nikt nie mógł mi zniszczyć tego wieczoru. Chciałam trochę wyobrazić, że Harry to Lou, ale z jednej strony nie chciałam tego wyobrażać. A dlaczego? W sumie to całkiem dobre pytanie...




Cześć kochani! Bardzo przepraszamy, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Ale myślę, że wasze czekanie się opłaciło. Nie mamy za wiele czasu, ale postaramy się bynajmniej rozdziały dodawać co tydzień. Chciałybyśmy żeby pod tym postem było wiele komentarzy, bo serio już nudzi nas to, że musimy wyznaczać liczbę komentarzy, aby pojawiał się rozdział. Więc prosimy, napiszcie przynajmniej jedno zdanie. Dziękujemy także za prawie 7000 wyświetleń, jesteście świetni! 10 komentarzy = nowy rozdział. :)

mój twitter: @wioleek (boo bear)




sobota, 7 września 2013

Chapter 19

Obudziłam się, ponieważ usłyszałam dochodzące z dołu podejrzane dźwięki. Wokół było ciemno, więc raczej była późna godzina. Zauważyłam na swoim brzuchu otaczającą mnie rękę Louisa. Zapomniałam w ogóle, że był przy mnie teraz. Nie chciałam go budzić, bo wyglądał dość uroczo, ale bałam się sama zejść i sprawdzić przyczynę hałasu. Na pewno nie mogła być to ciocia, ponieważ ma nocny dyżur i to raczej niemożliwe, gdyby była tu o tej porze. Postanowiłam działać.
- Louis, kochanie... - pocałowałam go w policzek - obudź się... - trąciłam go w ramię.
- Co się stało? - zerwał się, dalej nie otwierając oczu.
- Ktoś jest na dole, musimy zobaczyć kto. - powiedziałam stanowczo.
- Może to twoja ciocia? - zapytał mrużąc oczy. Widocznie przyzwyczajał wzrok do ciemności panującej w mojej sypialni.
- Nie Louis, ona jest w pracy.
- Nic nie słyszę, ale chodźmy. - odparł i niechętnie wyszedł z łóżka.
Ruszyliśmy w stronę drzwi. Chwyciłam chłopaka za rękę, bo bałam się.
- Nie bój się kochanie, pewnie coś ci się przesłyszało. - pocałował mnie w głowę.
Uśmiechnęłam się nerwowo. Zeszliśmy powoli po schodach. Louis chwycił lampkę, która stała na stoliku przy schodach. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, ale nie zamierzałam się odzywać.
- Zostań tu. - rozkazał mi i ruszył wgłąb domu zapalając światła.
Stałam przed drzwiami od kuchni, a chłopak poszedł do salonu. Weszłam do kuchni i zauważyłam, że okno jest otwarte na oścież. Widocznie musiał ktoś tędy wychodzić, bo jestem w stu procentach pewna, że ciocia nie zostawiłaby na noc otwartego okna.
- Cloe! - usłyszałam wołającego mnie Louisa zza salonu. - Chodź tu.
Nie czekając ani chwili dłużej, pobiegłam i stałam przed chłopakiem twarzą w twarz.
- To chyba dla ciebie. - wręczył mi jakąś kartkę.
Spojrzałam na niego niepewnie, widziałam, że jest bardzo zdenerwowany, gdyż ma zaciśnięta szczękę.
- Co to? - zapytałam.
- Przeczytaj. - nalegał.
Zrobiłam tak jak kazał. Myślałam, że zemdleję, po tym co przeczytałam:
" Nie długo się zobaczymy. A wtedy się zabawimy, bez niepotrzebnego balastu, tak zwany twój chłopak. " 
- Co to kurwa ma być? - krzyknął wkurwiony.
- Nnn... nie wiem.. - wyjąkałam. Czułam jak w oczach wzbierają mi się łzy.
Chłopak widząc strach w moich oczach nagle podszedł do mnie i przytulił do siebie.
- Nie martw się kochanie, nie pozwolę cię skrzywdzić. - czule wyszeptał mi do ucha.
- Nie mam pojęcia kto to może być, a jeśli to... ON znalazł mnie? Jeśli przyjechał tu za mną? Jeśli mnie śledzi? - zadawałam mnóstwo pytań, które zaprzątały mi głowę.
- Nie myśl teraz o tym maleńka, chodźmy do łóżka, jutro o tym pogadamy. Teraz musimy iść spać, bo jest późno. - odparł wyrzucając kartkę do śmietnika.
Przytuliłam się do klatki piersiowej bruneta, po czym on niespodziewanie chwycił moje pośladki. Wziął mnie na ręce i ruszyliśmy do pokoju. Louis dawał mi wiele do myślenia, że przy nim nie mam się czego bać.
Nawet nie zauważyłam, że leże już na swoim łóżku, a nade mną wisi mój słodki kochany brunet. 
- No już, uśmiechnij się. - musnął delikatnie moje wargi.
Przyciągnęłam jego twarz do swojej i zbliżyliśmy nasze usta do siebie. Louis już na samym początku przejął kontrolę nad moimi ruchami. Domagał się językiem abym go wpuściła do mojej buzi. Uśmiechnęłam się i tak zrobiłam. Nasze języki pieściły się nawzajem, trafiając w nasze czułe miejsca. Gdy chłopak oderwał usta od moich, jęknęłam ze smutku, że przestał. Chciałam więcej. Oprał swoje czoło o moje i miał zamknięte oczy. Z trudem łapaliśmy oddechy. 
Położyliśmy się już normalnie na łóżku, a Louis umieścił mnie blisko jego torsu i mocno przytulił. Co chwilę dostawałam od niego krótkie buziaki w głowę.
Leżeliśmy tak przez dłuższy czas. Słyszałam jak chłopak cicho chrapie. Uśmiechnęłam się do siebie, bo już sobie smacznie spał, ale jego uścisk nawet ani trochę się nie rozluźnił. Spojrzałam na zegarek i dobijała godzina 4:54. Coś czuję, że się nie wyśpię. Odwróciłam się w stronę chłopaka i wdychając jego zapach zmieszany z papierosami i perfumami, zasnęłam.

*  *  *
Dzień przed balem


Siedziałam przy stole jedząc moje ulubione, czekoladowe płatki. Ciocia krzątała się przy zlewie. Z rana rzadko rozmawiałyśmy, ponieważ obie byłyśmy jeszcze zaspane. Chociaż dziś wyjątkowo szybko się obudziłam. Od rana mam dużo na głowie. Jutro bal, co jeśli Harry zapomniał? Muszę do niego zadzwonić, ale zrobię to później. Z podwórka dobiegł dźwięk klaksonu. Wstałam i chwyciłam torbę.
- Ja już uciekam ciociu. - powiedziałam, dając jej buziaka w policzek.
- Miłego dnia Cloe. - odpowiedziała uśmiechając się.
Cieszyłam się, że ciocia w końcu zaakceptowała Louisa. Ostatnio nawet zaproponowała, żebym zaprosiła go na obiad, ale stwierdziłam, że jeszcze nie teraz.
- Nawzajem. - krzyknęłam, zamykając drzwi za sobą.
Gdy wyszłam zauważyłam chłopaka opierającego się o samochód. Podszedł do mnie.
- Cześć piękna. - pocałował mnie delikatnie.
- Cześć. - przytuliłam go. - Jak się spało? - zapytałam chwytając go za rękę.
- Bardzo dobrze, tylko szkoda, że bez ciebie. - uśmiechnął się zawadiacko, po czym otworzył mi drzwi.
Usadowiłam się na fotelu obok kierowcy. Chwilę potem obok pojawił się brunet, zapinając swój pas bezpieczeństwa, przy okazji pocałował mnie w czoło.
- Jesteś piękna, wiesz? - zastanawiałam się czy to pytanie, czy stwierdzenie. Zaczerwieniłam się.
- Kocham cię. - powiedziałam z uśmiechem, przygryzając swoją wargę.
- Ja ciebie też. - usłyszałam w odpowiedzi.
Chłopak zajął się kierowaniem. Zostało 15 minut do pierwszej lekcji. Mam nadzieję, że się nie spóźnię.

- Jak przygotowania do balu? - zadrżałam, kiedy usłyszałam pytanie.
- Erm... w porządku. Kupiłam już sukienkę, bb..byłam ostatnio z Danielle na zakupach. - wyjąkałam.
Chłopak zaśmiał się.
- Co cię tak bawi? - oburzyłam się lekko, marszcząc czoło.
- Cloe, chcę żebyś wiedziała, że jeśli Harry wykona choćby jeden ruch, którego nie powinien zrobić, nie zostawię tego w spokoju. - powiedział, patrząc na mnie całkiem poważnie.
- Chciałabym ci przypomnieć, że to ty mi odmówiłeś, dlatego idę z Harrym. - powiedziałam stanowczym tonem.
- Tak, tak wiem. Po prostu nie lubię takich imprez, ale tobie nie chcę niczego zabraniać. Chcę żebyś bawiła się dobrze i żebyś była bezpieczna. - powiedział, zatrzymując samochód pod szkołą.
- Dziękuję, że się tak martwisz, ale myślę, że nie potrzebnie. - wyszeptałam, pochylając się nad jego uchem.
- A kto będzie się martwił, jak nie ja? - pocałował mnie lekko co sprawiło, że miałam przyjemne dreszcze na karku.
- Widzimy się później. - krzyknęłam wysiadając i kierując się w stronę czekającej na mnie Dan.
- Cześć! Chodźmy, bo się spóźnimy. - przywitałam ją, całując jej policzek.
- Cześć kochana! Jak tam? Nie mogę doczekać się balu, a ty? - zapytała, kiedy weszłyśmy do środka, kierując się na pierwszą lekcję.
- Trochę się boję. - powiedziałam lekko speszona.
- Mówię ci, będzie fajnie. - pocieszyła mnie.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zadzwonił dzwonek na lekcję.


Harry's POV


Leżałem przed telewizorem , mecz piłki nożnej w ogóle mnie nie interesował. Nie mogłem się skupić. Ciągle rozmyślałem o balu. To już jutro. Dlaczego się tak denerwuję? Przecież to tylko bal. A jeśli Louis zmienił zdanie i właśnie ona pójdzie z nim? Dlaczego tak długo się nie odzywa? Postanowiłem do niej napisać, bo miałem dość już tego zamartwiania się:
" Jak przygotowania do balu? Myślę, że ubierzesz coś seksownego. Przyjadę po ciebie o 19.00. x "
Odłożyłem telefon, po czym usłyszałem dzwonek do drzwi. Wstałem i spojrzałem przez wizjer. Louis. Dawno go nie widziałem. bez większego zastanawiania, postanowiłem otworzyć mu drzwi.
- Cześć stary! - przywitał mnie uśmiechem i przywitaliśmy się tak jak na facetów przystało.
- Cześć. - odparłem i odwzajemniłem uśmiech. - Co cię do mnie sprowadza? - zaśmiałem się i przesunąłem się żeby wszedł dalej.
Rozłożyliśmy się na kanapie. Zamówiłem pizzę. Przedpołudnie spędziliśmy bardzo miło, śmiejąc się, rozmawiając, popijając piwo i jeść kolejne kawałki pizzy. Z Lou mogłem tak zawsze. Z najlepszym przyjacielem jest najlepiej.


Cloe's POV


Nawet nie wiem kiedy minęła już szósta godzina lekcyjna.
- Może pójdziemy na lody? - zaproponowała mi Danielle.
- Bardzo chętnie. Wreszcie będziesz miała okazję, żeby wreszcie mi opowiedzieć jak to jest z tobą i Liamem. - uśmiechnęłam się i poruszyłam figlarnie brwiami.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć, ale... - zaczęła.
Ruszyłyśmy w stronę budki z lodami.
- Jesteśmy parą. Spotkaliśmy się parę razy, aż w końcu zapytał mnie czy zostanę jego dziewczyną. - odparła rozmarzona.
- Cieszę się razem z tobą i trzymam kciuki. - uścisnęłam dziewczynę i usiadłam przy stoliku.
Dan poszła po lody. Gdy na nią czekałam, wyjęłam telefon z plecaka. Miałam dwa smsy. Od Harrego i Louisa.
od Harrego:" Jak przygotowania do balu? Myślę, że ubierzesz coś seksownego. Przyjadę po ciebie o 19.00. x "
Ulżyło mi. Już myślałam, że kompletnie o tym zapomniał.
Od Louisa:
" Kochanie przyjadę dziś po Ciebie o 17, pojedziemy do mnie i obejrzymy film x"
Postanowiłam im odpisać.
Do Harrego:
" W takim razie do zobaczenia jutro. x "

Louisowi nie zdążyłam odpisać, bo obok mnie nagle pojawiła się uśmiechnięta Danielle, trzymająca w obu dłoniach lody. 
- Z kim tak piszesz, że szczerzysz się do ekranu? - zapytała mnie dziewczyna z kręconymi włosami.
Przełknęłam ślinę i zarumieniłam się.
- Um... odpisałam tylko dla Harrego. - polizałam loda.
- Przyznam, że jest uroczy. - zaśmiała się widząc moje zakłopotanie.
- Możemy o nim nie gadać?  -zapytałam, nieśmiało się uśmiechając.
- Możemy. - odparła i zajęła się swoim lodem.



I jest tak długo wyczekiwany rozdział 19. Kochani, mamy z Wiolą ogromną prośbę. Bardzo zależy nam żebyście dodawali jak najwięcej komentarzy. Są one dla nas dowodem na to,że czytacie i przede wszystkim że podoba się wam. To już kolejna taka prośba kierowana w waszą stronę. Jeszcze jedno. Nie życzymy sobie z Wiolą czytania komentarzy, typu "kurwa, nie dodajecie i tak często." Jeśli komuś się nie podoba to nie musi czytać, zrozumcie że nie zawsze jest czas i nie zawsze jest wena. 
Kolejny rozdział pojawi się jeżeli ujrzymy 15 komentarzy. To tyle.